Wydrukuj tę stronę
wtorek, 19 maja 2020 10:03

Sztuka Pozytywnie Zaraźliwa

To już przedostatni post z cyklu Sztuki Pozytywnie Zaraźliwej. Za oknem wiosna w pełnym rozkwicie. Coraz śmielej wychodzimy z domów. Dlatego też dziś będzie o sztuce w przestrzeni miejskiej i krótko o tym, co możemy w niej znaleźć, a także o pewnym rysowniku, którego niepozorne prace odmieniają szarą, uliczną przestrzeń.
O graffiti, muralach, obrazach wielkoformatowych, surrealistycznych obrazach 3D, happeningach, performansie, plakatach, vlepkach, rzeźbach plenerowych, instalacjach i wielu, wielu innych formach wyrazu artystycznego będącego często odbiciem nastrojów społecznych, wzbudzających kontrowersje, intrygujących, można pisać eseje.Szeroko pojęty street art, czy urban-art, sztuka w przestrzeni miejskiej, jest postrzegana jako sztuka żywa, wpisująca się w tkankę miejską, wykorzystująca miejską infrastrukturę, poruszająca ważne społecznie tematy, prowokacyjna, wciągająca w interakcję. Sposobów wyrazu artystycznego poprzez sztukę uliczną jest tak wiele, że nie sposób wpisać ją w jakiekolwiek ramy, dlatego to głównie opinia publiczna ocenia i weryfikuje powstałe dzieła, to mieszkańcy określają co sztuką jest, a co stanowi jedynie przejaw aktów wandalizmu.
O takich postaciach jak Cukin - artysta z Koszalina którego plakaty czy murale zdobywają co raz większą popularność w kraju i za granicą, NeSpoon - polskiej artystce, której koronkowe instalacje, ażurowe gliniane odbitki, czy murale zdobią zarówno drzewa jak i budynki w wielu miastach Europy, czy Banksy - ikonie londyńskiego street artu, którego symboliczne szablony wpisały się już na stałe w przestrzeń miejską, pewnie słyszeliście.
Znacie również zapewne złocienieckie murale, reliefy czy rzeźby parkowe i choć tych miejsc w Złocieńcu jest niestety niewiele, stanowią one charakterystyczne punkty miasta. Osobiście mam nadzieję, że w przyszłości prawdziwa sztuka uliczna w naszym mieście się rozwinie i znajdą się twórcy, których prace urozmaicą i nadadzą charakteru szarym zaułkom, zaniedbanym zakamarkom i betonowym podwórkom. Czasami trzeba na prawdę niewiele, aby mijana co dnia zaniedbana ulica, czy odrapana ściana budynku zamiast przygnębienia wywołała uśmiech lub przynajmniej zmuszala nas do zwolnienia kroku.
Takim właśnie czarodziejem, jest **David Zinn**, mój ulubiony artysta street artowy, którego niepozorne, niewielkie prace zdobią ulice Michigan, Nowego Jorku, ale znaleźć je można również w Szwecji i na Tajwanie. Dawid fantastycznie wykorzystuje elementy infrastruktury, detale takie jak pęknięcia, dziury, pokrywy studzienek, słupki. Jego zabawne postaci takie jak Sluggo czy Philomena wspaniale wpisują się w zakamarki miast i chodników. Prace Davida nie są trwałe, maluje głównie pastelami, kredą i węglem, które po chwili potrafi zmyć deszcz. Nie planuje, improwizuje na miejscu, inspirując się zastanymi elementami, na które przeciętny człowiek, nie zwraca uwagi. Uwielbiam świat Davida, poetycki, uroczy, pełen dziwnych stworzeń, które chyba w każdym przechodniu wywołują uśmiech.
Wypatrujcie zatem wokół siebie przejawów sztuki, może i w naszym mieście pojawią się artyści tacy jak David czy NeSpoon, a ich pomysły rozjaśnią nieco szarość betonowych ulic.
Zapraszam dziś do kilku galerii zdjęć z pracami zarówno Davida Zinna, jak i NeSpoon.